Komunikacja z innymi ludźmi jest nie lada wyzwaniem. Ba! Komunikacja z dziećmi jest trudna tym bardziej. Często nie zdajemy sobie sprawy, że popełniamy bardzo poważne błędy, które nie dość, że mogą zniechęcić dziecko do rozmowy, to jeszcze wywołać bardzo wiele szkód. D. Liebich nazywa takowe błędy killerami i thillerami. Dziś skupimy się na pierwszych – czyli tych łagodniejszych.
Killery werbalne (słowa)

Rozkazywanie, np. „mówiłam, żebyś nigdy w życiu nie bawiła się moimi szminkami!”
Ostrzeganie, grożenie, np. „nie będziesz chodzić do przedszkola, jak będziesz niegrzeczny!”
Prawienie kazań, logiczne argumenty bez umiaru
Dawanie porad, dyktowanie rozwiązania, np. „musisz natychmiast iść się bawić!”
Chwalenie przekonywanie tylko po to, by osiągnąć swój cel
Interpretowanie, analizowanie, np. „ja cię znam, od dziecka byleś zły i się kłóciłeś!”
Uspokajanie, pocieszanie, np. „nie możesz się denerwować, wszystko jutro będzie jak dawniej” (a nie wiemy czy będzie)
Odwracanie uwagi, rozweselanie, np. „daj spokój, nie przejmuj się, pokazałeś pani, że wypadł Ci ząb?”

Killery niewerbalne (mowa ciała)

Nieprzyjazny, znudzony wyraz twarzy
Patrzenie w coś brak kontaktu wzrok
Stanie tyłem bokiem
Robienie czegoś innego
Patrzenie na zegarek
Wyglądanie przez okno
Kręcenie się na krześle
Zaplecione ramiona lub nogi
Wzdychanie
Ziewanie

Niestety, w niektórych sytuacjach killer nie będzie killerem, ale chyba moim zdaniem – lepiej nie ryzykować. Dzieci reagują na killery różnie; niektóre nie chcą więcej mówić, okazują niezadowolenie, inne atakują słownie lub fizycznie. O ile killery są niezręczne, o tyle thillery (napiszę o nich niebawem) mają niszczące skutki. Co o tym sądzicie? Czy łatwo jest wyeliminować lub zapobiec takim killerom?