Od ostatnich kolonii minęło około 9 miesięcy. Mówi Wam to coś?

Tak, jedna z gimnazjalnych podopiecznych niedługo urodzi dziecko. Prokuratura poszukuje ojca. Dlaczego dopiero teraz? Nie wiadomo.

Turnus,z którym przyjechał ojciec odjeżdżał 2 czy 3 dni po moim zameldowaniu się na bazie. Nie znałam tych kolonistów, niestety.

Do odpowiedzialności zostanie pociągnięty wychowawca. Jak sprawował opiekę? Gdzie był, gdy młodzi urządzali sobie schadzki? Jak czuje się przyszła matka? Czy ojciec ma świadomość takiego biegu wydarzeń? Co myślą rodzice,którzy powierzyli swoje dziecko obcym osobom?

Ja, jako instruktor kulturalno-oświatowy, na szczęście nie mam odpowiedzialności cywilnej. Moja rola polega na koordynowaniu pracą wychowawców, organizowaniu programu kolonii: czasu wolnego, imprez itp. (Na marginesie; w tym roku też wyjeżdżam w tej roli).

Czas pokaże jak rozwiąże się ta sprawa. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Tylko cóż znaczy ‘jakoś’ dla młodzieży, która w większości przypadków pochodzi z dysfunkcyjnych rodzin i ma nad sobą kuratora?

Na pewno część z Was była na kolonii jako uczestnik bądź pracownik. Czy zdarzały się takie sytuacje? Jakie są Wasze refleksje w związku z tym?

Dopisek 1: Sprostowanie: Wychowawca zostanie pociągnięty do odpowiedzialności tylko wtedy, gdy mu się udowodni, że nie sprawował dobrze opieki (np. pił alkohol, nie było go na bazie), a nie z samego faktu ciąży.

🙂

Dopisek 2. Problemy ze spacją wystąpiły z powodu edycji notki, a mój wpis nie jest w żadnym wypadku nagonką na pracę wychowawcy (bardzo szanuję ten fach). Napisałam tylko to, co mi powiedziano, sprawa się toczy. Czas pokaże czy wychowawca będzie musiał płacić alimenty czy nie. Oczywiście macie rację – nie da się upilnować młodzieży w stu procentach, jednak nie oznacza to, że można ją zostawiać samą sobie. Jak było wtedy – nie wiemy, ale widziałam osoby jadące „na wakacje, nie do pracy”.