Już 6 rok pracuję (wcześniej dorywczo, teraz zawodowo) z dziećmi i młodzieżą z tzw. trudnych środowisk. Moja starsza koleżanka z pracy zajmująca się sprawami przemocowymi powiedziała mi, że w dawnych czasach często takie osoby skreślano i traktowano jako gorsze. Ponoć ja prezentuje nowy model przekonań. Wiecie co, to nie jest niczyja wina z jakiego ktoś pochodzi domu. Nie bez powodu zwykło się mówić: „rodziny się nie wybiera”.

Co w ogóle oznacza dom dysfunkcyjny?

(Już odchodzi się od nazywania patologicznym, bo zyskało to znaczenie pejoratywne). Dom dysfuncyjny w moim rozumieniu to dom, gdzie drastycznie nie są zaspokajane potrzeby dziecka lub któremuś z członków rodziny dzieje się krzywda. Rodziny, które nie radzą sobie z własnymi dziećmi nazywa się niewydolnymi wychowawczo.

W domu dysfunkcyjnym u któregoś z dorosłych czy też u rodzeństwa występuje jedna lub więcej z poniższych opcji:

alkoholizm,
uzależnienie od narkotyków czy innych mających negatywny wpływ rzeczy (seks, hazard etc.),
przemoc domowa: fizyczna i psychiczna,
molestowanie seksualne i kazirodztwo,
skrajne, nadmierne, nieadekwatne wymagania,
skrajna przekraczająca granice nadopiekuńczość,
zaniedbanie: fizyczne i psychiczne.

Czytelniku, spróbuj sobie wyobrazić jak funkcjonuje dziecko, jeśli w jego rodzinie, czyli najbliższej grupie społecznej występuje choć jeden z takich czynników. Takie dzieci krzyczą i wołają o pomoc każdego dnia. Nie robią tego zazwyczaj wprost. Jako pedagog szkolny mam zadanie odkryć po zachowaniu podopiecznego, jego zabawie czy słowach ukrytych między wierszami, czy nie dzieje się mu krzywda.

Jak funkcjonują dzieci i młodzież z rodzin dysfunkcyjnych?

Uczniowie z takim bagażem doświadczeń nierzadko sprawiają trudności wychowawcze. Pozwolę sobie wymienić niektóre z nich:

Agresja fizyczna wobec innych – przede wszystkim dzieci uczą się przez modelowanie. Obserwując innych, przyswajają sobie sposoby zachowań. Kiedy mama czy tata biją i nie znają innego sposobu rozładowania się – bardzo często dzieci robią to samo.
Jak pomóc? Nieustannie ucząc, że lepiej stosować korzystne strategie np. porozmawiać, pobiegać zamiast bić.
Agresja słowna – tutaj podobna bajka. Schematy myślowe dzieci również przejmują od osób, z którymi najwięcej przebywają.
Wycofanie – dziecko jest zamknięte w sobie, mało mówi w kontakcie indywidualnym i osobistym.
Jak pomóc? Trzeba z nim powoli i ostrożnie budować relację, by nam zaufało. Dużo tłumaczyć i pomagać w tym, by rozciągnęło swoją ufność także na stosunki z innymi.
Problemy z przestrzeganiem zasad i norm społecznych – dziecko nie jest w domu uczone tego, jak ma postępować, co wolno robić, a czego nie. Może to z czasem urosnąć do dużych rozmiarów i mieć konsekwencje prawne (poprawczak, a dalej więzienie).
Jak pomóc? Powtarzać, powtarzać i powtarzać zasady, można spisać kontrakt z podopiecznym, pokazywać mu co się może stać, gdy nie zmieni swojego postępowania.
Trudności w nauce – tutaj najczęściej kłania się zaniedbanie. Niestety, znam rodziców, którym nie zależy czy dziecko skończy szkołę, będzie powtarzać klasę, zatem najczęściej te dzieci nie tylko nie uczą się do sprawdzianów i kartkówek, lecz olewają odrabianie zadań, przynoszenie potrzebnych przedmiotów, jak zeszyt, długopis itd.
Jak pomóc? Przede wszystkim oddziaływać na wewnętrzną motywację i dyscyplinę. Konkretnie: po prostu przerabiać z takim uczniem materiał, pomagać w lekcjach, wzmacniać pozytywnie, bo często dziecko samo nie wierzy, że może pracować systematycznie.
Eksperymentowania z używkami – przyzwyczajenie, środowisko. Tutaj kłania się profilaktyka uzależnień.
Jak pomóc? Przede wszystkim pokazać alternatywy do alkoholu, narkotyków, papierosów. Jeśli jest to możliwe, pomóc mu zmienić środowisko, gdy wywiera na naszym podopiecznym presje.
Totalny brak samodzielności – w rodzinach szalenie nadopiekuńczych dziecko nie ma możliwości rozwoju, cały czas wychowuje się pod kloszem, a w rezultacie, mając 12 lat nie wie jak wiązać sznurowadła czy podgrzać kotleta.
Jak pomóc? Uczymy dziecko podstawowych czynności, nie możemy go wyręczać, nawet jeśli się nam spieszy na szkolną wycieczkę czy do kina.
Nadmierne wymagania dziecka wobec siebie – to są własnie Ci uczniowie, którzy wpadają w całkowity szał, gdy nie dostaną 6, tylko 5 albo najlepiej nie skoczą w dal na w-fie. Badania potwierdzają, że w rezultacie może to prowadzić np. do anoreksji czy nerwicy.
Jak pomóc? Uczymy, że nie ma ideałów, rozmawiamy o tym, że trzeba dać sobie prawo do błędu oraz jak zapanować nad swoim wewnętrznym krytykiem.
Bardzo niska samoocena – dzieci, które słyszały od rodziców choć raz, że są nic nie warte, z pewnością w to uwierzą.
Jak pomóc? Wzmacniać poczucie własnej wartości poprzez pochwały, nagrody, swoją przyjazną postawę oraz stosując narzędzia coachingowe np. na rozpoznawanie zasobów.

Nie sposób wymienić wszystkich konsekwencji, które niesie za sobą wychowanie w domu dysfunkcyjnym. Zauważmy, iż rodzice, którzy je zawodzą są osobami znacząco socjalizującymi. Piekło, które ma miejsce nawet w najmłodszych latach dzieciństwa odbija się piętnem w dorosłym życiu.

Na wszystkie zdania typu „takim już nie pomożesz” – odpowiadam: „gdybym nie wierzyła, że można pomóc osobom z patologii, nie pracowałabym jako pedagog szkolny we wrocławskim Nadodrzu”.