Prawo jazdy – niektórzy słysząc te słowa, dostają białej gorączki i bólu brzucha. I ze mną tak kiedyś było! Wszystko, co związane z jeżdżeniem Elką znajdowało się w kategoriach „pięta achillesowa” i „temat tabu”.

Oczywiście, kiedy byłam na studiach, wszyscy usilnie oczekiwali ode mnie, bym zrobiła w końcu to prawko. Nikogo nie interesowała, że studiuję dziennie, mam kilka prac etc. Według innych: nie miałam prawka – było ze mną kiepsko.

Niestety, w Zielonej Górze trafiłam na wrzeszczącego instruktora, co sprawiło, że każda minuta za kółkiem była dla mnie traumą. Nie trudno się domyślić, że wykręcałam się często z lekcji, a to rzutowało na umiejętności. Na odchodne usłyszałam, że i tak nie zdam i już. Oczywiście, kilka razy nie zdałam, mimo iż próbowali mi pomóc inni instruktorzy.

Zdawałam kilka razy, pełna stresu i przerażenia. Najgorsze, że miałam zakodowane, iż nie umiem jeździć, nigdy się nie nauczę i nigdy nie zdam. Im większą presję czułam, tym bardziej się buntowałam. W końcu poddałam się całkowicie.

Minęło 5 długich lat życia w wyżej wymienionych przekonaniach. Stwierdziłam, że jestem dorosła, wiecznie i wszędzie rowerem nie będę jeździć, więc warto by było uzyskać status kierowcy. Wypłynęło to z mojego wnętrza i potrzeby.

Spontanicznie, zapisałam się na przyśpieszony kurs we Wrocławiu. To było jak stąpanie po lodzie. Miałam w sobie wiele blokad, jednak PODJĘŁAM DECYZJĘ: „zdam prawo jazdy”, a potem rozpoczęłam pracę nad własnymi przekonaniami. W skrócie proces ten wyglądał tak:

Pomyślałam sobie: Iwa, jesteś pedagogiem, coachem, tyle osiągnęłaś (wymieniłam sobie co), to też osiągnę! [Przypomnienie sukcesu]
Iwa, nikt nie rodzi się kierowcą. To umiejętność, którą można nabyć. [Racjonalizacja]
Przecież Tomasz Edison wykonał tysiąc tysiące prób, nim udało mu się zapalić żarówkę. [Powołanie się na autorytet]
Powiedziałam sobie: dasz radę, jesteś wytrwała! [Docenienie siebie]
Przecież niektórzy zdają po 15 razy i w końcu im się udaje. [Pozytywne porównanie się do innych]
Kiedy zdam, będę szalenie dumna, moi bliscy też! Będę kiedyś mogła podróżować prowadząc własne auto [Przywołanie korzyści]
Nie muszę i nie powinnam tego robić, lecz chcę. [Motywacja wewnętrzna]
Poproszę o pomoc – spytam bliskich, którzy mają już prawo jazdy jak np. parkują równolegle, będę trenować z instruktorem to, co mi idzie słabo [Zasoby społeczne]
„Najlepszy czas na działanie jest teraz!” [Cytat motywacyjny]
Mam teraz x pieniędzy, resztę pożyczę. Mam czas, by odbyć kurs. [Zasoby materialne]
Jestem ambitna [Zasoby psychiczne]

Jak to się mówi; zrobiłam sobie „autocoaching” 🙂 Dalej już były działania, działania i działania z podtrzymywaniem wyżej wymienionych myśli, bo zdarzały się cięższe chwile. Zapisywałam sobie w zeszycie to, co muszę poprawić i jak to zrobić tak długo, aż nie pojęłam w praktyce.

Dnia 29.09.2014r., w dzień swoich urodzin, podeszłam po raz setny do egzaminu (we Wrocławiu po raz pierwszy) i ZDAŁAM! Jestem dumna do dziś! Teraz uczę się jeździć ‚tak naprawdę’ 🙂

Pozdrawiam nie tylko uczących się na kierowcę;-)