Asertywność to temat mi bardzo znany i lubiany. Sama kiedyś byłam osobą nieasertywną, wypracowałam w sobie tę umiejętność. Dużo o tym czytam, prowadzę od kilku lat w tym zakresie warsztaty z dziećmi i młodzieżą oraz sesje coachingowe.
Asertywność to…

nie tylko sztuka odmawiania, lecz także wyrażania własnych opinii. Mówienie swojego zdania, wtedy, kiedy można i warto to zrobić, a nie za wszelką cenę ‚dorzucanie swoich pięciu groszy’. Asertywność nie polega również na tym, że odmawia się zawsze i wszędzie, lecz wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba. Asertywność zakłada, że wypowiadane zdania nie mają na celu zranić kogoś. I tutaj uwaga! Czasem nam się wydaje, że kogoś możemy zranić, jednak nie chodzi o nasze wyobrażenia i domysły. Trzeba mówić stanowczo, lecz bez krzyku. Asertywność jest pomiędzy agresją i uległością.
Z własnych przemyśleń…

Umiejętność bycia asertywnym wynika bezpośrednio z tego jaki masz stosunek do siebie i do innych oraz ze świadomości praw. Jeśli masz wysoką (lecz nie za wysoką!) i adekwatną samoocenę, znasz swoją wartość, wiesz, co jest dla Ciebie ważne, to o wiele łatwiej Ci być asertywnym. Jeśli zaś szanujesz prawa innych osób, będziesz również na ich asertywność im ‚pozwalać’, nie będziesz mieć o nią pretensji.
Przykład nr. 1 z życia.

Idę na imprezę, nie zamierzam pić alkoholu, bo np. jestem przed zawodami. Mam do tego święte prawo, bo nikt nie powiedział, że muszę spożywać alkohol i koniec. Ktoś proponuję, ja znam swoją wartość, grzecznie odmawiam mówiąc „nie, dziękuję”. Nie muszę tłumaczyć dlaczego. Jeśli jestem w gronie osób, które wiedzą, że biegam, mogę powiedzieć, że mam za kilka dni start, a jeśli w gronie takich, którzy są hejterami mojego biegania (o, tak, zdarzają się!), nie podaję powodu.
Reakcja ludzi:

Jeśli ludzie reagują na to :”ok, w porządku, nie ma sprawy”, ja się czuję dobrze, komfortowo i bezpiecznie.

Jeśli jednak ludzie mimo wszystko naciskają na mnie, namawiają mnie rzucając hasła „tylko jeden kieliszek” lub „nie wypijesz za zdrowie gospodarza” i staje się to namolne, śmiem twierdzić, że coś nie tak z ich szacunkiem do innych. Zastanawiam się czemu aż tak bardzo im zależy, żebym spożyła alkohol? Czy dla nich to jest niezrozumiałe, że umiem się bawić bez alkoholu? W głowie mi tkwi wtedy zawsze jedno zdanie: Ja mam prawo nie pić, Ty nie masz prawa na mnie z tego powodu naskakiwać i koniec kropka.

Kolejne przykłady w kolejnych wpisach w tym temacie 😉

Powyższy wpis dedykuję mojej byłej klientce coachingowej Sylwii, dzięki której zaktualizowałam swoje doświadczenia i wiedzę dot. asertywności 🙂 Jakie Wy macie doświadczenia w tym temacie? Jakie zdanie w związku z powyższym?