Już dziś dostałam pierwsze życzenia świąteczne. Każdy z nas je dostaje: na Boże Narodzenie, Wielkanoc, imieniny, urodziny itd. To bardzo miłe; sama życzę innym dobrze, jednak…niepokoi mnie jeden fakt!
Funkcja „kopiuj”, a następnie „wklej” stała się, w moim mniemaniu, zmorą naszych czasów. Czy naprawdę o to chodzi, by kilkadziesiąt czy kilkaset osób dostało od nas to samo? Kiedyś cieszyłam się odczytując tego typu sms-y, wiadomości czy maile. Z czasem zaczęłam do tego podchodzić inaczej…
Ja składając życzenia zawsze staram się, by były one adekwatne do sytuacji danej osoby. Czego innego życzę np, gdy wiem, że ktoś czeka na spełnienie jakiegoś marzenia lub szczególnie dba o którąś relacje. Sama wolę, gdy ktoś poklepie mnie po ramieniu i najzwyczajniej na świecie powie: „Iva, naprawdę życzę ci wszystkiego, co najlepsze” niż wyklepie bezmyślnie ułożoną od lat, uniwersalną kompozycję. Oczywiście, są wartości, których życzymy wszystkim: zdrowie, szczęście itd, jednak automatyczne generowanie ich, wszystkim, wszystkim, wszystkim, co popadnie jest według mnie zupełnie nie na miejscu.
I kolejna kwestia: życzenia od osób, którzy na co dzień mają nas gdzieś lub co gorsza, na co dzień najlepszego nie życzą. Tak, nazywam rzeczy po imieniu. Chyba każdy zna takie osoby, które nagle w obliczu gwiazdki czy innego święta stają się w oczach innych (np. na FB czy N-K) świetnymi, dbającymi o nasze powodzenie osobami. Mówcie, co chcecie, dla mnie to dwulicowość.
Wam drodzy Czytelnicy na nadchodzące święta, Nowy Rok i każdy dzień życia będę życzyć spełnienia Waszych marzeń, bo każdy z Was ma inne! 🙂
Jak Wy postrzegacie to zjawisko? Czy akceptujecie ten mechanizm? Czego życzycie najbliższym?