Parodia żużla w Krsko

Oglądałem to co działo się w sobotę w Krsko i powiem szczerze, że tak idiotycznych zawodów jeszcze nie widziałem. To była antypropaganda żużla. Punkty można było przydzielać jeszcze przed startem. Efekt był taki, że wystarczyło zdobyć 10 punktów żeby wygrać część zasadniczą. Największym szczęściarzem okazało się o cudowne dziecko polskiego speedwaya – Tomasz Gollob, który cztery ostatnie wyścigi startował z pierwszego pola. Oczywiście najważniejsze okazały się te programowe biegi nr 16 i 18, bo dzięki nim Tomek miał na koncie dwie trójki, co z kolei pozwoliło mu jako pierwszemu wybierać pole stratowe. Oczywiście wybrał ponownie pole A i wygrał półfinał. Potem znów wybierał jako pierwszy pole startowe i znów wybrał pole A i znów wygrał, mimo że Nicki miał lepszy start. Tyle, że tor był w takim stanie, że nawet Duńczyk nie miał szans na walkę w pierwszym łuku. Potem wystarczyło jechać przy krawężniku. Mam nadzieję, że w Lesznie będzie więcej emocji, zresztą mniej już chyba nie może być.

Coś mi się widzi, że strasznie musiał zgrzytać zębami pan Władek z Gorzowa. Jakoś w lidze Tomek, chociaż otrzymuje kolosalne pieniądze, nie potrafi tak wygrywać, a podejrzewam nawet, że przy takiej pogodzie nie wyjechałby na tor. Tymczasem okazało się, że jedzie na błocie, potrafi przytrzymać krawężnik, nie puszcza gazu w pierwszym łuku. Może to był ktoś inny, tylko przebrany za Golloba?

Naprawdę staram się być obiektywny. Słuchałem tych wszystkich zachwytów na temat jego jazdy. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Tomka Golloba walczącego o tytuł mistrza świata. Jednak Nicki czy nawet Australijczycy, którym akurat nie powiodlo się w Słowenii, dużo bardziej mnie przekonują.

Może wyglądać na to ,że trochę sobie żartuję z Tomka Golloba, ale to co do tej pory pokazał w naszej lidze, to też była jakaś parodia. Ciekawe czy po tym sukcesie uda mu się w końcu odnaleźć także na polskich torach. Zresztą jutro startuje liga szwedzka, która też pozwoli wysnuć jakieś wnioski.