Wczoraj byłam na wigilii dla osób z autyzmem po 16 r.ż.Organizowało ją naturalnie Stowarzyszenie ‘Dalej Razem’. Było wspaniale.

Razem z podopiecznymi przygotowywaliśmy całą salę, sałatki,stoły itp. Mi terapeutka zleciła współpracować z J.Myślę, że celowo. Ona wie, że mam do niego wielki sentyment, ponieważ jest pierwszym autystą, jakiego miałam zaszczyt poznać na turnusie rehabilitacyjnym w ubiegłym roku.

Siedzieliśmy naprzeciwko siebie przy stole. Rozkładaliśmy sztućce do kubeczków. Sama czułam się jak terapeutka, analogicznie do tego, co mówi G. na terapii z K., ja mówiłam; ‘J., zrób proszę tak jak ja’,po czym pokazywałam co ma wykonać. Chodziło o to, by cała praca była wspólna.Jędrzej próbował wciskać 20 widelców do małego kubeczka, rzucał ciastem, które się kruszyło. Śmiechu było co nie miara. Śmiech nie na miejscu? A jednak tak!Naukę z turnusu wyniosłam taką, że należy mieć do tego typu osób zdrowy dystans, więc jeżeli ktoś nieporadnie próbuje zrobić coś bez rezultatów, nie możemy się litować i płakać nad tym jak bardzo osoba ta jest zaburzona.Reagujemy jak w normalnej, przeciętnej sytuacji, gdy w pełni zdrowe dziecko potknie się o zabawkę czy palnie jakąś głupotę. Śmiech, radość, entuzjazm –wczoraj mnie nie opuszczały darmowe seks randki.

J. odwalił ze mną kawał dobrej roboty. Razem rozłożyliśmy obrusy, z którymi motał się niemiłosiernie. Myliśmy jabłka, z którymi biegł do łazienki, a ja prawie się wywracając tuż za nim. Kroiliśmy jabłka,tzn. miało być to obieranie, ale chłopak wczuł się nieco w rolę samuraja wymachującego nożem jak mieczem. Nieważne, że poprawiałam. Ważne, że chciał pomagać i robił to.

(…) ma niską wrażliwość sensoryczną. Od czasu do czasu trzaska się po plecach i wącha wszystko, co popadnie. Już się do tego przyzwyczaiłam, ale inną wolontariuszkę trochę do przerażało. M. pokazałam i jak na to reagować. Po zadaniu sobie ciosu, głaskała J. po plecach i mówiła, że już dobrze. Niesamowite, ale na dłuższy czas zaprzestał.

Mogłabym godzinami opowiadać o tym jak wielką radość przynosi mi to, co robię. Jak wielki zastrzyk energii otrzymuje od osób, które funkcjonują inaczej niż ja. Jak świat może być prosty i złożony jednocześnie.

Rozmawiałam także z dwoma chłopakami z zespołem Aspergera.Gaduły, jakich mało. Wielcy buntownicy przeciw rodzicom, zupełnie jak typowe nastolatki.Wieczny łach z czegokolwiek. Opowiadali mi, że byli na Woodstocku, łał!Znaleźliśmy zatem wspólny język. To, że mają tą lekką formę autyzmu nie oznacza, że nie mogą się bawić jak zwykli ludzie. ‘Trzeba uważać, by za bardzo się nie spić’ – przestrzegali mnie. :- )

Na samym początku głowa rodziny (autyści przyszli z rodzicami) miała przedstawić resztę członków. To zadziwiające jak dumnie rodzice przedstawiali swoich synów i córki, jak autentyczny był ich uśmiech i radość. Nikt mnie nie przekona, że cokolwiek mogło być udawane.

Oglądaliśmy również film o przedsiębiorstwie społecznym założonym przez Synaphsis. Zatrudnia się tam do pracy osoby z autyzmem. Stowarzyszenie, w którym działam również ma zamiar założyć coś takiego.

Podobało mi się co powiedział (…)‘Tak naprawdę to nie zespół terapeutów tworzy Dalej Razem, lecz Wy, drodzy rodzice i to dzięki Wam to wszystko funkcjonuje. Część Waszych dzieci jest już dorosła, ale poprzez Wasze wsparcie możemy poprawić funkcjonowanie młodszych, których jest na dzień dzisiejszy pod naszą opieką około 70. Nie bójcie się zatem mówić, co należy zmienić i wysuwać pomysły.’ Piękne słowa. Zachęciły do dyskusji.

Mam poczucie, że z każdej akcji, której się podejmuję, a w tym przypadku uczestnictwa w Wigilii wynoszę niesamowitą naukę i doświadczenie. Któż wie? Może w przyszłości sama zostanę terapeutką? :- )