W wielu krajach na całym świecie dziś świętowane są Walentynki – dzień zakochanych. Tak, tak, wiem, że nie wszyscy je świętują. Nie w tym rzecz! Nie sposób powiedzieć drugiej osobie czy też zastanowić się za co i dlaczego ją kochamy (choć podobno wg Twardowskiego „kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko”), jednak trudniej jest nam przyznać, że kochamy samych siebie i o tym dzisiejszy wpis.

O samoakceptacji i miłości do siebie pisałam już naprawdę wiele razy, lecz dziś zamiast powoływać się na teorię czy też praktykę, chciałabym, byś sam na sam odpowiedział sobie na
Pytanie nr 1: Czy kochasz siebie?

Oczywiście masz do wyboru odpowiedź: TAK/NIE – w grę nie wchodzą półśrodki pod tytułem „tak, ale…” etc. Kiedy już znasz odpowiedź, pomyśl z czego ona wynika? Czy jest dla Ciebie zadowalająca?

Moja odpowiedź brzmi: Tak, kocham siebie, ponieważ pracowałam nad tym kilkanaście lat, by to osiągnąć.
Pytanie nr 2: Za co kochasz siebie?

Którą cechę Twojego charakteru szanujesz u siebie najbardziej? A może masz nawyki, z których jesteś dumny/dumna? Która część ciała jest dla Ciebie zadowalająca? Co po prostu w sobie lubisz?

Moja odpowiedź brzmi: Kocham siebie m.in. za to, że umiem budować satysfakcjonujące relacje społeczne, dzięki uporowi po wielu latach w wolontariatach i innych pracach znalazłam pracę, którą lubię; za to, że nieustannie pracuję nad swoim charakterem, ciałem i nawykami żywieniowymi, za to, że jestem dobrym człowiekiem, konkretnym i zorganizowanym.

Czy z łatwością Ci przyszło odpowiedzieć na te dwa krótkie pytania? Daj mi proszę znać w komentarzu.

W dzień miłości proszę Was, by każdy z Was złożył życzenia nie tylko osobom, które są z Wami w związkach, lecz także samym sobie. Położył sobie rękę na ramieniu i powiedział do samego siebie: „dobrze, że jesteś”. Serduszkowo pozdrawiam:)