Dziś na basenie miałam okazję przyglądać się nauce pływania maluchów. Kiedy indziej widziałam jak rodzice przyprowadzali na pływalnię noworodki. Zaczęłam zastanawiać się jak to jest z zaszczepianiem nam zainteresowań przez rodziców?
W dzisiejszych czasach mamy do dyspozycji całą masę różnych rodzajów aktywności i zajęć dodatkowych. Czy dziecko powinno się zapisywać od najmłodszych lat na któreś czy może czekać aż samo wyjdzie z taką inicjatywą? Uważam, że warto pokazać różne możliwości, zachęcić niekiedy do rozpoczęcia, ale nigdy narzucać wbrew woli gry porno.
Dla mnie pasja jest jedną z ważniejszych wartości. Od dawna powtarzam, że ludzi ją posiadających wręcz kocham! 🙂 Jakie Wy macie pasje? Skąd się one wzięły?
Moja pierwsza pasja (szeroko rozumiane działania pomocowe) nie została mi zaszczepiona przez rodziców. Biorąc jednak pod uwagę to, że właśnie im większość swojego życia się buntowałam (co skłoniło mnie do podjęcia studiów pedagogicznych), można powiedzieć, że w jakimś stopniu te zainteresowania im zawdzięczam. Miłość do poezji i książek „odziedziczyłam” po babci polonistce, pływania nauczył mnie 13 lat temu tata, a gorące uczucie do biegania wykrzesiłam w sobie sama. Nie wyobrażam sobie życia bez swoich pasji, lecz na nich nie poprzestaję, szukam nieustannie nowych. Są moją odskocznią, moim źródłem życiowej satysfakcji, jestem szczęśliwa, mogąc je realizować. W końcu „każdy ma swoje Kilimandżaro”, prawda?
Znam wiele osób z pasją. Jedną z nich jest Bartosz Konopnicki – autor bloga http://bkonopnicki.blogspot.com/, na którego Was serdecznie zapraszam 🙂